
Czasami, kiedy dmie
autor: augustyn
20.11.2017
Leży. Nie rusza się. Czai się, czy jest martwe? Nigdy go tu nie było. Ani latem, ani wiosną, ani zimą, ani jesienią to już nie pamiętam. Wytrzymuje moje nieruchome, zimne, przerażające na pewno spojrzenie. Twardziel, czy zdechlak? Warknę ostrzegawczo, bo może ślepy jest.
Joszka zamurowało z pyskiem w bramce sąsiadów. Wpatruje się w przewrócony kwiat w wielkiej donicy. W nocy było mocno wietrznie i półtora metra krzaka uległo nawałnicy. Datura – zawsze w pionie, teraz leży. Zmiana. Joszko musi sprawdzić.
– Wrrrr — słyszę stłumione warczenie.
– Chodź, to tylko kwiatek – głaszczę go po boku, żeby rozluźnić i uspokoić. Ubawił mnie straszeniem rośliny. Nie pierwszy raz obwarkuje i obszczekuje zaskakujące rzeczy. Myślenie niestereotypowe. Czujność wielokrotnie wyższa od mojej. I tak być powinno.
Wiatry zawsze generują psu niespodzianki. A to wiatrak w czyimś ogródku terkocze i mruga, a to przywiało z głębi ogrodu wielką zielną gumową piłkę, wyglądającą jak rozdymka*. Joszko zawsze dzielnie, z należytą uwagą, powagą i ostrożnością zapoznaje się z nowym potencjalnym zagrożeniem.
* Piłka przypominała rozdymkę z tej fotki.
Komentarze
Kategorie:
