Bo we mnie jest seks

Bo we mnie jest seks

autor: augustyn

11.03.2018


Motto:

Bo we mnie jest seks,
Gorący jak samum.
Bo we mnie jest seks,
Któż oprzeć się ma mu?
*

Pojawiła się i jest. Rośnie we mnie. Powoli zapełnia mnie całego. Od nosa po koniec ogona. Daje mi moc. Tak czuję przynajmniej. Czasami próbuje się wydostać. Chce mnie przejąć, zdominować. Nawiedzenie takie. Pojawia się znienacka i zamiast się rozgościć, zadomowić we mnie, to rozpiera się, szuka ujścia. Aż pęcznieję cały. Nabrzmiewam. Najbardziej pod brzuchem.

Chuć

Joszko dorasta. Choć od jakiegoś czasu już nie rośnie w żadnym z kierunków, to dorasta. Mniej się bawi zabawkami, zaczyna rozglądać za kociakami różnymi. Teoretycznie można by się niepokoić, że te kociaki, to dosłownie kociaki, czyli samiczki kota, a nie zgrabne suczki, jednak okoliczności usprawiedliwiają te pozornie niewłaściwe skłonności. Bo przecież tak, jak w nocy wszystkie koty są czarne, tak w potrzebie wszystkie kociaki są suczkami. W końcu wszystko to stworzenia boskie.

Joszko zaczerpia Hanutkę

Relacje kotów z pieseczkiem są skomplikowane. Wielu spraw domyślamy się tylko, bo przecież nie mamy pojęcia, co się dzieje, kiedy nas nie ma w domu. Wielkich ekscesów raczej nie ma, bo ani śladów krwi, ani sierści – poza tą, która sama obficie wypada – nie znajdujemy. Z tego wniosek, że zwierzaki mają wzajemności jakoś, jako tako poukładane.

Hanutka przemyka pod ścianą

Zainteresowanie Joszka jest korygowane przez kocie pazury, fukania, syczenia i inne oryginalne dźwięki. Zazwyczaj. Czasem jednak któraś z kocic pozwala mu na małą poufałość. Joszko może powąchać. Zapewne już pisałem, że joszkowe wąchanie to nie jest lekki powiew ciepłego powietrza na sierści kociego grzbietu. Joszko dźga nosem tak, że zawsze się dziwię, jak one w tej sytuacji się utrzymują na zagłówku kanapy. Koty gibkie są. Gdybym ja był tej wielkości, to kręgosłup miałbym zapewne przetrącony.

Wygląda to tak, że pieseczek, po rozpłaszczeniu Hanutki noskiem na podłodze, zaczyna wykonywać ruchy frykcyjne. Nic z tego nie wynika, bo choć Joszko już nie rośnie, to urósł na tyle, że teraz potrzebowałby mniej więcej półmetrowego przyrodzenia, aby znaleźć zaspokojenie ze stworzeniem wielkości kota. Chyba to rozumie, bo próbuję też usidlić Gieńkę na oparciu fotela. Sprytnie pomyślane, ale nieskuteczne, bo ta doświadczona kotka nie ulega urokowi naszego królewicza i przegania go, jak żebraka.

Joszko obłapia kota na fotelu

I co z tego będzie?

Kto wie? Może Joszko, podobnie, jak Kalinda – jedna z postaci „The Good Wife” jest po prostu elastyczny? Nie oceniajmy pochopnie. Poza tym nie ma strachu. Wszystkie nasze koty są wysterylizowane, a jeden to nawet jajka ma wycięte. Nie powiem który. A może coś jest w jedzeniu? Wiecie – wszędzie ta chemia… Że dostaje mięso? Przecież teraz bydło jest faszerowane antybiotykami i nie wiadomo, czym szczepione. A czym je karmią? Jakimś GMO na pewno. Monsanto w zmowie z rządem i na rozkaz Sorosa truje nas już od dawna.

A efekt jest taki, że, jak mawia masuriana: „pojadł sobie, to teraz by pociupciał”. To może te spiski nie są takie złe?

Gienia w koszyku

Któż by się oparł kotku takiemu?

* Autorem tekstu tej piosenki, spopularyzowanej przez Kalinę Jędrusik kilkadziesiąt lat temu jest Jeremi Przybora. Pierwotne, genialne, oryginalne wykonanie: Wiesław Michnikowski w Kabarecie Starszych Panów.


Podziel się, udostępnij, skrytykuj, albo pochwal, jeśli wolisz.

Komentarze
Komentarze archiwalne:
Komentarze archiwalne z wordpressowego bloga


W jakiś sposób podobne: