
Palikowanie, czyli akcesorium z Dronki
autor: augustyn
21.05.2018
Jeśli macie psa jarosza albo chcecie swego psa przestawić na dietę bezmięsną, to niezbędne są działania niecodzienne, radykalne nawet rzekłbym. Należy psa zapalikować, żeby jadł trawę tam, gdzie jest bardziej dietetyczna, niepryskana, nietłusta. Bo przecież każdy ssak ma skłonności do niezdrowego jedzenia i wypasanie psa trzeba mieć pod kontrolą.
A poważnie traktując temat, to trzeba mieć świadomość, że pies jest niezwykle mało wydajną kosiarką i nie można się na niego zdać w tej dziedzinie. Joszko ma natomiast inne przymioty, między innymi skłonność do traktowania terenu w zasięgu wzroku jako swego rewiru, terytorium. I krzepę. O tak, krzepę ma.
Cały świat na jego głowie
Wszystko, co pieseczek uzna za zagrożenie, musi zostać ostrzeżone, odgonione, więc potrafi się wypuścić z misją neutralizacji. Jest sporych rozmiarów, głosik też wzbudza szacunek, więc wielu ludziom może się zdawać zagrożeniem. Nie dziwię im się. Muszę też wyznać, że jest jeszcze jedna istotna kwestia. Nasze lenistwo i brak konsekwencji sprawiły, że Joszko niewiele sobie robi z komend odwołujących. Jest samodzielny i wie lepiej, co ma robić. Należy nas za to potępić? Owszem, niechaj jednak ten pierwszy rzuci kamieniem, kto … Byle kamieniem wirtualnym, bo rzucających prawdziwymi psem poszczuję.
Z dziwnego źródła przyszło nam akcesorium nabyć
Mając na uwadze powyższe krótkie wprowadzenie – wyobraźcie sobie, jak ucieszyła się masuriana, potykając się w codziennie najniższej Dronce o wkręt do palikowania psa. Jest to kawał solidnej stali, zaostrzony na jednym końcu i skręcony w świder, z rączką i ruchomym zapięciem do smyczy na drugim. Jest do czego psa przywiązać na środku prerii. To ważne, bo plany turystyczne mamy szerokie, jak stepy akermańskie.
Narzędzie przetestowane zostało w ogrodzie, ograniczając joszkową inwencję w aranżacjach wśród świeżych sadzonek kwiatów. Sprawdziła się!
Im dalej w las, tym więcej wertepów
Pierwszą porażkę zaliczyliśmy, kiedy na małym spotkaniu towarzyskim w ogrodzie, aby zredukować joszkowe umizgi do dziewczyn, zdecydowaliśmy się ograniczyć mu możliwość kontaktu z płcią przeciwną, szczególnie że ta była też innego gatunku. Większość kobiet nie lubi natarczywości, nawet tak subtelnej, jak ta w wykonaniu Joszka. Pieseczek szybko pojąwszy, że palika z ziemi nie wydrze, położył się i wykorzystawszy nasze zaabsorbowanie gośćmi, trochę nadgryzł smycz. Później już tylko szarpnął i przybiegł do nas dumny ze swej pomysłowości.
Każda smycz z naruszoną strukturą to dla krzepy Joszka tylko drobne wyzwanie. Kiedyś na kilka sekund został „zabezpieczony” na płocie szeroką skórzaną smyczą. Nie zauważyłem silnego bodźca, który wyszedł zza rogu i po chwili musiałem interweniować, a smycze mamy teraz dwie. Takie śliczne, czerwone. Tym razem smycz rozerwała się na łączeniu za pomocą nitu. Sytuację poprawia nieco amortyzator. Nie do końca jednak, bo przy joszkowej krzepie taśma treningowa też potrafi się oddzielić w miejscu lekkiego nadgryzienia.
Siła i honor
Co tu zresztą mówić o smyczach, taśmach, linkach, skoro nawet stal się poddaje. Tak, właśnie doszliśmy do technicznych modyfikacji tytułowego palika, które Joszko wprowadził niedawno. Niby ciągle działa, ale wkręca się dziwacznie, jak zwichrowane wiertło. Nie będę opisywał, niech przemówią obrazy.
Komentarze
W jakiś sposób podobne:
Kategorie:
