
Patyk co jest, a jakby go wcale nie było, czyli Joszko movie #8
autor: augustyn
21.04.2017
Zdarzyło się w marcu, gdy przedwiośnie oszukiwało nas trochę, zwiastując rychłą wiosnę.
Pierwsze omal wiosenne popołudnie, które masuriana zdecydowała się spędzić w ogrodzie. Chyba nadal się łudzi, że uda się jej zachować ogród w stanie zadbanym. Miałem pilne roboty, więc moja rola sprowadzała się do odkręcenia zamkniętego na zimę zaworu wody i podłączenia węży.
W moim ogrodzie
Węże w ogrodzie
Podłączyłem wąż do kranu i otworzyłem zawór, wąż łączący kran z kołowrotkiem węża poruszył się napełniany wodą. Ciśnienie go wyobliło i utwardziło. Joszko zrobił krok do tyłu. Psiknąłem wodą z dala od psa. Pobiegł sprawdzić, co to. Psiknąłem bliżej – ruszył w galopadę po ogrodzie. Na resztkach zeszłorocznej trawy stoi basenik kupiony specjalnie dla Joszka na letnie upały. Skierowałem strumień wody w niego, Joszko nie przepuścił okazji do zabawy. Zacząłem zmieniać rodzaj strumienia wody, sprawdzając, co się psu bardziej podoba.
Komentarze
W jakiś sposób podobne:

Joszko-movie #1: Łąka o poranku, czyli gdzie zabić kurę
Spacer z tornjakiem to prawie turystyka kwalifikowana, jeżeli chodzi o przygotowanie się do wyjścia. Pewnie o tym jeszcze opowiem (UPDATE: opowiedziałam tu). Tymczasem krótka relacja video z porannego spaceru – na Mazurach zaświeciło dziś na chwilę słońce, więc zapraszam na łąkę.
26.10.2016
Kategorie:
