
Wielki Szary Dudniący Potwór
autor: augustyn
29.10.2016
– Joszko. Do mnie.
I tyle. Pogadałem sobie. Siedzi w trawie i podgryza mech ze szczelin w płytach chodnikowych. A smakołyki w kieszeni się skończyły. Czekamy. Ktoś się złamie. Nie chcę się przyznać przed samym sobą ale już czuję smród porażki. Szczęście, że węch mam fatalny – łatwiej to zniosę.
Prośbą, nie groźbą. Zachętą, podstępem. A to kijek, a to szyszeczka, a to czułe słówko, fałszywa obietnica. Walczę jak prawdziwy dzihadysta i osiągam swoje małe cele. Metr za metrem wracamy do domu. I za bramką potrenujemy oswajanie się ze otoczeniem.
Przestraszył się kosza bardziej, niż się spodziewałem. W sumie nic dziwnego. Nie widział go jeszcze nigdy w ruchu i dudniącego żarłoczną próżnią po wizycie pomarańczowej alternatywy. Odważył się przejść obok. Dobrze, oswaja się z kolejnymi cudami.
Komentarze
W jakiś sposób podobne:
Kategorie:
