Zmeblowiania sposoby różne

Zmeblowiania sposoby różne

autor: augustyn

19.05.2017


Joszkowe wchodzenie na łóżko i inne meble przeznaczone dla ludzi to ciągle drażliwa sprawa, zupełnie nieuregulowana. Brak regulacji to protest przeciwko przesadnym regulacjom unijnym i dobrej zmianie jednocześnie. Masuriana podśmiewa się ze mnie, a ja szukam oryginalnych rozwiązań i robię jaja z Joszka, a zdezorientowany pies jest pewnie już psychicznie skrzywiony na resztę życia. Będzie miał co terapeucie opowiadać.

Curiosity Killed the Cat

Joszko na łóżku z kotem

Leżę sobie, co mam nie leżeć. Zwierzydła ciągle leżą…
Leżę sobie przy jednym Dziwadle, ale – czujnym będąc – zauważam, że korytarzem przemyka drugie Dziwadło. Nie przemyka, idzie, nie, nie idzie, przesuwa się, pokrzywione jakieś. Muszę zobaczyć. Muszę, może chce toto się bawić?! A może coś się stało!? Pędzę, już pędzę.

Słyszę, że w pośpiechu gramoli się z łóżka i biegnie do mnie. Oby ciekawość go kiedyś nie zgubiła. Jak naszego kota, pięknego Cześka w typie kota norweskiego. Tak go zgubiła, że nie byliśmy w stanie go całkiem znaleźć. Oby nowi ludzie byli dla niego wyrozumiali. On wymaga wyrozumiałości. Dawno temu Czesiek wyszedł i nie wrócił, a dziś Joszka zaintrygował mój odmienny od codziennego sposób poruszania.

Czesiek

Czesiek śpiący

Jedna z moich metod na sprowadzenie Joszka z mebla na podłogę to zdecydowane:
-Ej! Zejdź! – patrzę groźnie, opuszczam brwi, tak, żeby siwe, te dłuższe, sterczące, były skierowane prosto w psa. I to go zapewne najbardziej przeraża – może spojrzenie, może brwi, w każdym razie wyzwanie rzucone tak bezpośrednio. To zupełnie tak, jakbym podszedł na wprost od przodu środkiem bezpośrednio zamiast obejść łukiem i powąchać go pod ogonem. Rękawica rzucona, czuć już wilgoć Rubikonu. I wtedy schodzi. Czasem natychmiast, czasem po kilku sekundach i z ociąganiem, ale zawsze schodzi. Nie muszę się z nim już przepychać, jak wtedy, kiedy był jeszcze puszysty. A kiedy zejdzie, to rozpogadzam się, cieszę się, głaszczę go i drapię tak, jak lubi.

Wolę jednak być pogodny cały czas, od dawna nie zależy mi na tym, aby jakakolwiek istota traktowała mnie zbyt poważnie. Strach niefajny jest, a życie tylko bywa poważne. Wtedy, kiedy mu na to pozwolimy. Dlatego szukam innych sposobów. Dziś mignąłem mu w otworze drzwiowym ruchem samuraja z japońskich filmów z lat sześćdziesiątych. Na ugiętych w kolanach nogach, z wyprostowanym torsem, rękami na udach, bo miecza nie mam, a po tasak nie będę specjalnie chodził, przesunąłem się płynnie z korytarza do kuchni. Wystarczyło. Zaintrygowany Joszko nie oparł się. Zmodernizowana metoda skuteczna od pierwszych spacerów. Pobudzić ciekawość i bęc – mamy go! I chwalimy, drapiemy, głaszczemy albo głaskamy – co kto woli – to najważniejsze.

Po grzbiecie jeszcze, po grzbiecie. Dobra, czekaj, przyniosę jakąś zabawkę… Spodziewałem się czegoś więcej, ale skoro tak przyjemnie drapiesz, to nie będę małostkowy i ci odpuszczę. Psy, w odróżnieniu od dziwadeł nie są małostkowe i mściwe.

Joszko na kolanach

No co? Kazała mi.

Podziel się, udostępnij, skrytykuj, albo pochwal, jeśli wolisz.

Komentarze


W jakiś sposób podobne: